Ogrodnik z urodzenia

Wychowałem się w domu z dużym ogrodem, gdzie rosło wiele krzewów i drzew owocowych, a z ganku widać było panoramę Krakowa. Swój pierwszy ogródek założyłem pod starym krzewem bukszpanu, gdzie miałem nawet oczko wodne w formie niemowlęcej wanienki po siostrze. Rosły w nim kwiaty i dwie sosny, których siewki przytargałem z lasu, a które pochłonęły ostatecznie moje pierwsze poletko. Nieopodal miałem swoją ulubioną jabłonkę w postaci niewielkiej papierówki. Mój wybór był oczywisty i uzależniony od niezdarnych możliwości wdrapania się właśnie na nią. Smaczne owoce i baza w koronie, gdzie można się ukryć przed nudnymi (taki mi się wtedy wydawało) zajęciami jak podlewanie czy podwiązywanie pomidorów. Rodzice uprawiali na własne potrzeby warzywa – mieli nawet niewielki tunel foliowy, w którym obserwowałem uwijające się przy zapylaniu trzmiele, a w pobliskich beczkach z deszczówką biliśmy z bratem rekordy, kto dłużej wytrzyma z głową pod wodą, płosząc żyjące w nich larwy komarów. Wtedy też odkryłem u siebie smykałkę do handlu, sprzedając latem wielkie i soczyste owoce antonówki w sąsiedniej wiosce, a jesienią razem z mamą orzechy na Starym Kleparzu. I choć znikałem na całe godziny, goniąc po chaszczach czy zagajnikach i zaglądając pod każdy najmniejszy kamyk Wilgi, to właśnie miasto na dłuższe lata przerwało moje ogrodnicze zapędy. Ale raz zasiane ziarno, wcześniej czy później wykiełkuje…

rys. Diana Bejker

Czas Krowoderski

Ogrodnictwo wróciło do mnie po studiach. Wyprowadziłem się na stałe do Krakowa, gdzie wynajmowałem mieszkania w różnych jego miejscach. To wtedy zatęskniłem za uprawą roślin, dlatego zacząłem wysiewać warzywa na balkonach i na parapetach w wynajmowanych mieszkaniach; założyłem nawet hodowlę pszczół samotnic. Jednak dopiero przeprowadzka na ul. Nowowiejską zmieniła wszystko. To właśnie tam, na dziedzińcu bloku z lat 60. XX w. w 2018 roku zdecydowałem się zejść z parapetów i rozpocząć sadzenie roślin w gruncie. Przyczynił się do tego atak ćmy azjatyckiej na bukszpany rosnące pod moimi oknami. Jeden z sąsiadów zachęcił mnie do obsadzenia rabat pod oknami, na których rosły do tej pory wspomniane krzewy, a ja w kolejnych miesiącach poszerzałem swoje działania, sadząc dalej i dalej w dziedzińcu. W ten sposób powstały kolorowe rabaty bylinowe w stylu angielskim, kompostownik oraz zbiornik na deszczówkę, a dziedziniec zaczął zamieniać się w zieloną oazę przyjazną dzikiej przyrodzie. Na moje działanie, którymi dzieliłem się na profilu facebookowym, wpłynęła pandemia. Podczas pierwszego lockdownu, gdy zamknięto nawet parki, ogród był dla mnie jedyną ostoją normalności, stąd spędzałem tam każdą wolną chwilę. Był to również rok dużej aktywności medialnej Zielonego Bloku. W artykule Lekcja trzeciej… światowej zamieszczonym w 5. numerze magazynie Architektura & Biznes zdjęcia m.in z Zielonego Bloku ilustrują wywiad z Zuzanną Skalską na temat zmian w świecie w czasie pandemii i po niej. W sierpniu Pracownia Animacji Ekologicznej z Ośrodka Kultury im. C. K. Norwida opublikowała podcast, w którym przedstawiam ideę Zielonego Bloku i opowiadam o jego historii. Niecały miesiąc później ukazał się mój artykuł na temat Zielonego Bloku w 35. numerze magazynu Gardeners’ World Edycja Polska.  W 2021 roku coś się jednak zmieniło na zawsze, a to dzięki projektowi #Krowodrza111. Jego zalążki sięgają tak naprawdę jeszcze 2018 roku, gdy, kopiąc na wspomnianym dziedzińcu, moją ciekawość wzbudziła niezwykła żyzność i czarny kolor tamtejszej ziemi. Krok po kroku zacząłem odkrywać ogrodniczą historię Krowodrzy – ważną bezspornie nie tylko z perspektywy lokalnej, lecz także ogólnopolskiej. Tętniące życiem ogrody warzywne i kwietne leżące wzdłuż Młynówki Królewskiej czy ogrody królowej Bony to przecież dziedzictwo, które zasługuje by je nieustannie przypominać. Tak oto dziura wykopana specjalnie pod nieduże oczko wodne stała się, niczym królicza nora z pewnej dobrzej znanej bajki łącznikiem z innym, zapomnianym już światem. Wystarczyło tylko odważyć się do niej wejść. Opuściłem zatem bezpieczny dziedziniec, sadząc, siejąc i kopiąc w różnych miejscach Dzielnicy V. Tak narodziła się moja społeczna działalność. 

Zielony Blok – Krowodrza 2018-2022

Ogród na dziedzińcu łączący styl angielskimi rabaty z leśnym ogrodem.

Czas Białoprądnicki

Doświadczenia pandemiczne oraz niepewność tego, czy będę mógł kontynuować najem przy ul. Nowowiejskiej sprawiły, że po raz pierwszy zapragnąłem stałego, swojego miejsca, gdzie mógłbym poczuć się pewny jutra. Szukałem mieszkania z większym balkonem albo z częścią wspólną, gdzie można byłoby coś spróbować posadzić. Los jednak uśmiechnął się do mnie i wiosną 2022 roku ostatecznie wybrałem miejsce z malutkim ogródkiem pod blokiem, który przynależy do mieszkania. I tak przeprowadziłem się do Dzielnicy IV – Prądnika Białego w sąsiedztwie parku i rzeki. Sam ogródek jest wyjątkowy, bo tylko w nim zamiast żywopłotu z tuj posadzono cisy, spośród których wyrastają dwa sumaki. Większa część tego miejsca leży nad garażem podziemnym, stąd wybrałem rozwiązanie w postaci rabat podniesionych. Na środku płytka rabata preriowa, która najlepiej radzi sobie z intensywnym słońcem, a bokach moje ulubione byliny, które przywiozłem ze sobą z poprzedniego miejsca. Przy ścianie bloku ustawiłem duże donice z drzewami, które mają za zadanie osłaniać mieszkanie od palącego słońca, natomiast w cieniu pod cisami swój dom znalazły hosty, paprocie i inne cieniolubne rośliny charakterystyczne dla leśnego ogrodu. Wzdłuż ścieżek umieściłem sporo donic terakotowych, w których posadziłem drobniejsze rośliny. Chcąc jak najlepiej wykorzystać niewielką przestrzeń, postawiłem na swoisty miks ogrodu na dachu z ogrodem w podwyższonych rabatach, jak i ogrodem w donicach i w gruncie. Starałem się i nadal staram tworzyć miejsce przyjazne dzikiej przyrodzie, a także takie, które będzie odporne na zmiany klimatyczne. Osiągam to ściółkując, dbając o żyzność gleby, stosując takie gatunki, które dobrze radzą sobie z suszą, a wreszcie sięgam po gęste nasadzenia. Wśród roślin nie brakuje również tych jadalnych, których kwiaty, owoce, liście czy korzenie trafiają prosto na kuchenny blat. Jest to miejsce, w którym udowadniam, że wszędzie można mieć bujny ogród-oazę dla dzikiego życia w mieście. Dzieląc się nim, spłacam dług wdzięczności matce naturze.

Zielony Blok – Prądnik Biały 2022 – obecnie

Ogród w podwyższonych rabatach i doniczkach. Gęste nasadzenia następujące po sobie wraz z porami roku. Styl oddaje naturalistyczne nawiązanie do słonecznej łąki.